Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.
— 223 —

cał Pelci głowę, to przecież nie zbrodnia. Na całym świecie młodzi chłopcy to robią, a młode dziewczyny to lubią. Taki jest rozkład pociągów życia ludzkiego. Powiedziałem sobie tedy, że ani cię szukać nie będę, ani żeber łamać nie myślę, boś jest kolega i dzielny chłop, chociaż niepokaźny... Klekotowicz dogadywał, alem mu powiedział, żeby się w nieswoje rzeczy nie wdawał, bo może wyjść na tém jak Zabłocki na mydle. Ucichł. No — wstąpmy tedy na buteleczkę. Mam czas i wypić i wyspać się. Jutro dopiero w południe jadę siedemnastym numerem, a przez ten czas możua Bóg wié co zjeść i wypić.
Weszliśmy.
Kazałem dać butelkę, przy któréj panu Janowi język się jeszcze bardziéj rozwiązał. Opowiadał o swoich kłopotach, przeklinał wydział ruchu oddzielnie i wydział mechaniczny oddzielnie, a cały zarząd kolei razem. Opowiadał jak mu milowe obcinają, jak trudno jest oszczędzić co na węglach, wynurzał się z żalami, że dziś tylko protekcya coś znaczy i że szczerą pracą nikt do niczego nie dojdzie... Zwyczajnie, jak kolejarz, mówił o tém, co mu najbardziéj dolegało.
Skierowałem rozmowę na dawne czasy i zapytałem o panią Szwalbergową i jéj córki.
— Ona wygłąda jak ćwik — rzekł — trochę jeszcze przytyła, ale to jéj nie szkodzi. Trzyma zawsze