sób od Pana Boga, ale prosty człowiek dobrze że choć czyta.
— Cóż za przyjemność w czytaniu, jeżeli się nie rozumie tego co napisane?
— Aj, aj! Jakie to między państwem są zabobony! Ja nie umiem panu opowiedziéć dobrze, jaki jest w tém czytaniu smak — ale to jest wielki smak! Wierz mi pan ja czytałem wczoraj i jeszcze mam pełną gębę tego smaku!
— A o czémże Berek czytał?
— Jakto o czém? O czém można czytać w nabożnéj książce, o nabożnych rzeczach!
— Ale przecież. Czy Berek czytał o jakim proroku, czy o historyi dawnéj?
— Na co mam panu to opowiadać? Ja czytałem — niech będzie dość na tém, że ja czytałem...
— Więc nie powiesz?
— Ny, co ja mam powiedziéć? Nie każda rzecz da się opowiedziéć, nie każda się da powtórzyć i nie z każdym człowiekiem pasuje o takim interesie mówić. Państwo trzymają się swojego zakonu, my żydy swojego. Na co jeden drugiemu ma zaglądać do głowy?
— No, mój Berku, bardzo się zapędziłeś. Przecież u nas nawet małe dzieci uczą się starego zakonu. O stworzeniu świata, o Locie, o Egipcie, o patryarchach, królach żydowskich i prorokach...
— Ja wiém, ja słucham o tém, ale z przepro-
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/337
Ta strona została uwierzytelniona.
— 329 —