szeniem pana to nie jest żydowska nauka, i zawsze w niéj jakiś feler musi być.
— Najmniejszego.
— Co o tém gadać... niech każdy swoje trzyma.
— Przecież u nas nie uczą, że Goliat zabił Dawida, ale na odwrót.
— Pan zna tę historyę?
— Powiadam ci, że nawet małe dzieci ją znają.
— Aj, aj... to była kimedya! Powiadają że żydy nie są odważne — no, a kto zabił tego grubiana? Kto jem u głowę urznął? Niechby się kto inny poszedł z nim próbować! Ja to wszystko wiem, dobrze wiém, tak jakbym sam przy tém był!
To rzekłszy Berek pogładził się po brodzie i oczy mu błysnęły radością, że mógł się z erudycyą swoją popisać.
Koń zwolnił biegu, bo droga szła pod górę, turkot kół nie przeszkadzał rozmowie.
— A pan wié jak to naprawdę było? — zapytał Berek, — pan wié jak się ta cała historya zrobiła? Pewnie pan nie wié, ale ja panu opowiem. Ja wiém, że pan lubi słuchać o żydowskich interesach ja to wiém...
— Owszem, bardzo lubię.
— Pewnie pan wié i to, że żydy dawno nie byli takie biedne kapcany jak dzisiaj, ale mieli żydowskiego króla, mieli żydowskie urzędniki, żydowskie wojsko... a jakie wojsko!. ha! ha! Same gwardye,
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/338
Ta strona została uwierzytelniona.
— 330 —