Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/340

Ta strona została uwierzytelniona.
— 332 —

idzie, to téż zaraz nie wpuszczą, tylko trzeba czekać — a tu do króla! I kto chciał z królem gadać? prosty pastuch! To akuratnie osoba do gadania z królem! Ale ten mały Dawidek (kto wtenczas mógł wiedziéć, że to będzie kiedyś wielki Dawid?) prosił jednego żydka, takiego poprostu faktora, żeby on królowi powiedział o tym interesie. Faktor jak wiadomo faktor — to wszędzie wlezie. On nie szedł na pokoje, tylko wlazł tyłem, przez kuchnię — no, dość że zobaczył króla i powiedział. Król, jak to usłyszał, za głowę się złapał. — Ja nie chcę! powiedział, ja nie chcę oddać takie dziecko na śmierć, na zgubę — ja nie potrzebuję nawet o tém słuchać! Faktor przeczekał, aż się król wysapił od złości i zaczął znowu perswadować. Powiada tak i tak dzieciak młody jest, ale kiedy się podejmuje, to dla czego nie ma spróbować? Przecież nikt nie przymusza go, on idzie ze swojéj własnéj woli. A zresztą, co wielmożny król do tego interesu dołoży?
— Tak powiedział?
— O, oj — ja wiém, ja wiém, tak jakbym sam przytém był. Proszę pana, czego faktor nie przetłómaczy? on wszystko przetłómaczy, on od tego jest. Dość, że król się zgodził. Ny — powiada, niech on idzie. Kazał jemu dać pałaszów, pików, wszystkiego co do wojowania trzeba, ale pastuszek nie chciał. Na co powiada ja mam dźwigać taki ciężar — ja mam na niego lepszy sposób. On wziął kamień, porządny kawa-