Ów kirkut starodawny, na górze Grodzisko zwanéj, jak historya miasta świadczy, sięga roku 1554, ale to jest data aktu nadania. W rzeczywistości istniéć on już dawniéj musiał, bo nie masz śladu, żeby żydzi lubelscy gdzieindziéj jeszcze cmentarz swój mieli, a przecież mieszkali w Lublinie od wieków.
Ruiny kościoła, w których teraz mydlarnia się mieści, nie mają tak dawnéj historyi. Wprawdzie Franciszkanie siedzieli na tém miejscu w r. 1619, ale mieli tylko kapliczkę drewnianą, a gmach klasztorny dopiéro w r. 1700 został wzniesiony. W roku 1826 Franciszkanie opuścili swoją siedzibę, a gmach przeszedł na własność prywatną.
Niejeden przejeżdżający tamtędy zastanawia się dla czego góra od strony kościoła tak stromo jest ścięta, czy do tego przyczyniła się ręka ludzka, czy téż stało się to przez jakiś dziwny kaprys natury?
— Patrz Berku, — rzekłem jak to dziwnie wygląda...
— Co dziwne? — zapytał, — co tu jest dziwne?
— Naprzód to sąsiedztwo szczególne, kościół tuż przy żydowskim cmentarzu...
— No, to jest miasto, proszę pana, — odrzekł, — to i dawniéj było miasto, a w mieście, jak zwyczajnie, gdzie kto ma plac to sobie buduje. Żydy mieli kawałek placu, zrobili sobie kirkut — księża mieli kawałek placu, zrobili sobie kościół! Co się dziwo-
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/345
Ta strona została uwierzytelniona.
— 337 —