dzwonienia! a jak się dzwony zrobią niezdatne, to ludzie powiedzą, że żydy czarowniki są — no i wiész pan, zaraz będzie krzyk, gwałt i gzojres.
— Cóż to jest gzojres?
— Nie wiész pan?! Gzojres to jest takie prawo na żydów, żeby nie handlowali wódką, żeby trzymali umarłego przez trzy dni w izbie. Gzojres to jest całe paskudztwo, całe pfe! Żydy to miarkowali, bali się i sami niewiedzieli co robić, czy stać, czy iść, czy czekać... ale przyszła taka siła, co jéj nie widać i taka moc, co jéj nie widać i popchnęła żydów żeby oni szli — i oni szli. A tymczasem dzwony dzwoniły coraz lepiéj, tak dzwoniły jak zawsze dzwonią przy niedzieli. Wszyscy spodziewali się, że coś będzie. Nie mogli zmiarkować co, a le wiedzieli, że coś się zrobi.
— No?
— I zrobiło się! Aj! co się zrobiło! słuchaj pan! Z wielkiego strachu żydzi nie szli, ale lecieli jak ptaki... Tymczasem naraz zrobiło się cicho... całkiem cicho. Kto to zrobił niewiadomo, dość, że nawet małe ptaszki, co na drzewach siedzą ucichły — a dzwony dzwoniły. Rabin podniósł się na marach, siadł i powiedział: stać! stać! Słyszałeś pan! wszyscy ludzie stanęli jak martwi, jakby ich kto w ziemię zakopał! Myślisz pan, że to bagatela jak umarły przemówi! Wszyscy stali. Rabin popatrzył, popatrzył i nareszcie pokazał palcem na
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/358
Ta strona została uwierzytelniona.
— 350 —