zach zamczysk, których dzieje, upiększone przez fantazyę, zmienione przez lata, a w jakiéjś cząsteczce przechowane w pieśniach, przeżyły wieki.
Złamane drzewo, głaz dziwacznéj formy, przebiegający meteor, noc burzliwa, błędne ogniki na moczarach, stara baszta, zapomniany kurhan — oto mniéj więcéj źródła, z których bogata fantazya ludu czerpie dla siebie motywy.
Legendy ludowe są mniéj więcéj znane, skrzętni zbieracze notują ich treść i utrwalają ją w drukowaném słowie.
Ta sfera ludności z któréj Berek pochodzi, także ma swoje podania i legendy — ma ich moc niezliczoną, lecz i fantazya jéj i charakter jest inny. Przeważa w nich pierwiastek nadprzyrodzony i mistyczny.
Zbieracz takich właśnie legend, ma zadanie bardzo trudne, jeżeli nie z książek, lecz z żywego słowa czerpać je pragnie.
Nieufność, niechęć, a wreszcie i mowa do zrozumienia niełatwa, stają wciąż na przeszkodzie.
Duchowa ojczyzna takich właśnie Berków, niezmiernie interesująca i ciekawa, przed obcym obserwatorem ma szczególnie zamknięte granice.
Jeżeli się uda coś z tego wynieść, to tylko zręcznym manewrem, przez kontrabandę, ukradkiem.
A świat to istotnie ciekawy, pełen osobliwości nieznanych nam zupełnie. Mieszkańcy jego obojętni
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/365
Ta strona została uwierzytelniona.
— 357 —