Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/366

Ta strona została uwierzytelniona.
— 358 —

na piękności przyrody, nie znają szerokich przestrzeni, ani gór malowniczych, szmerów wód, ani tajemniczych szeptów lasu. Urodzeni w brudnych domostwach, tam przepędzają dzieciństwo, częstokroć nie wychodząc po za obręb mieściny. Brudna izba, brudna szkoła, brudna bóżniczka, oto cały ich świat, w tym świecie ściśle zamkniętym, odgrodzonym, żyją i myślą. Niektórym zabiera trochę czasu liche rzemiosło — inni i tak, niewiadomo z czego żyją, w rozmyślaniach, w marzeniach...
Do tego ciasnego świata na skrzydłach fantazyi zbiegają się duchy różne, tysiące aniołów i szatanów... Mieszkańcy jego opowiadają sobie legendy i podania, biegną myślą w przyszłość świetną, któréj nie znają dokłanie, powtarzają jedni drugim najdziwaczniejsze pojęcia o świecie, o krajach fantastycznych, rzekach osobliwych, o górach z czarnéj mgły...
Lubią się z uczonością popisywać, szczycą się, nią, choć gdzież im do uczoności poważnéj, wymagającéj całych lat pracy ciężkiéj i studyów!
Trochę wiadomości z biblii, trochę z historyi narodu — moc nieprzebrana formułek obrzędowych i nieprzebrana kopalnia legend i bajek, oto cały arsenał wielkich uczonych w rodzaju Berka.
A przecież ta „uczoność“ to jego cały świat!
W nim przestaje najchętniéj, w nim się zamyka-