w nim zapomina o powszednich troskach życia — i tam jest niedostępny, niewidziany przez nikogo, prócz przez swoich.
Legendę o kościele po-franciszkańskim i starym kirkucie lubelskim usłyszałem wypadkiem i powtórzyłem tu, tak jak była opowiedziana, bez dodatków, bez zmian, lub autorskich upiększeń.
Berek zwierzył się późniéj przedemną, że zna jeszcze dużo, bardzo dużo takich wielkich historyj, takich wielkich wydarzeń, ale nie każdą historyę można opowiadać...
Berek niedarmo jest człowiek uczony — on dużo zna, bardzo dużo zna!
Ludzie prości, grubi ludzie, nie wierzyliby jego opowiadaniom, woli téż te cenne skarby przechować dla umysłów wyższych i głów delikatnych, rozumiejących to, że największym skarbem na świecie jest wielka uczoność — a największą uczonością, to czego nikt nie może zrozumiéć...