— Wdowa od lat dziesięciu. Krótko żyła z mężem, bo coś dwa lata niecałe. Umarł i zostawił ją z dzieckiem. Chłopczyk ten do szkół już chodzi. Gdy siostra owdowiała, chciałem ją wziąść na wieś do siebie. Oparła się jednak stanowczo i powiedziała, że zamierza istniéć o własnych siłach.
— Były nawet z tego powodu nieporozumienia między nami — ciągnął daléj szlachcic — lecz siostra postawiła na swojém i nie żałuje dziś tego. Ma niezależny kawałek chleba, dochody niewielkie, lecz wystarczające, wychowuje syna bardzo dobrze, kształci go, czegóż żądać więcéj?
— Istotnie! niech mi pan powié jaką drogą doszła do tego, jaki sobie zawód obrała?
— Bardzo pospolity, proszę pani. Nauczyła się kroju, szycia, a że miała niewielki kapitalik, więc założyła magazyn, z początku bardzo mały, ale z czasem rozwinęła go i dziś zatrudnia, jeżeli się nie mylę, dziesięć czy dwanaście panien. Otóż powiadam, że rada takiéj kobiety praktycznéj i doświadczonéj mogłaby się pani bardzo przydać.
— Najzupełniéj podzielam pana zdanie i niezawodnie zgłoszę się do siostry pańskiéj, jeżeli...
— Jeżeli?
— Obawiam się, że osoba tak zatrudniona może...
— Zaręczam, że przyjmie panią z otwartemi rękami. Siostra moja ma bardzo dobre serce, zacne-
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.
— 30 —