sztychami i litografiami, pokrytemi kurzem, popstrzonemi przez muchy. Jeden sztych przedstawiał wielkiego Napoleona, w historycznym szarym surducie, z lunetą polową u oka, drugi wyobrażał śmierć księcia Józefa w nurtach Elstry, na innych były Muzy, Gracye i różne postacie mitologiczne. Nad wypłowiałą ze starości zieloną kanapą wisiało lustro duże, w ramach niegdyś zapewne złoconych, pokryte również warstwą kurzu. Żółte stoły jesionowe, czerwonemi serwetami przykryte, dopełniały całości umeblowania tego przybytku, w którym codziennie kilka partyj podróżnych zatrzymywało się, dla wypoczynku i pokrzepienia sił.
Po kilku chwilach panna Zofia, uporządkowawszy swoją toaletę, wyszła do owéj żółtemi obiciami wyklejonéj stancyi i zajęła miejsce przy oddzielnym stoliku obok swego towarzysza podróży.
Dzień już się zrobił na dobre, w stancyi było jasno, więc téż nasi podróżni mogli się sobie nawzajem dobrze przypatrzyć.
Oboje czynili ten przegląd w milczeniu. On podziwiał drobne rysy jéj twarzy, nacechowane wyrazem niezwykłéj łagodności, ona zaś ze zdumieniem spostrzegła, że towarzysz podróży, który jéj się staruszkiem wydawał, wcale na starego człowieka nie wyglądał.
Twarz jego była gładka i niepoorana zmarszczkami, oczy czarne błyszczące, włosy bujne i gęste niegdyś czarne jak heban, lecz teraz tak przypru-
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.
— 32 —