mąż prowadził życie bezczynne, że powinien kupić majątek ziemski z piękną rezydencyą i postarać się o jakiś urząd honorowy. Należało to według jéj zdania, zrobić dla dobra dzieci i dla ich przyszłości, która rzecz naturalna, powinna być przecież wyjątkowo świetna.
Dzieci tych było dwoje, obie dziewczynki, starsza Leonia (na cześć ojca otrzymała to imię), młodsza Wilhelmina, nazwana tak dla uczczenia pamięci jakiegoś znakomitego przodka Entzów, który jak tradycya niesie, chadzał ongi z Krzyżakami pogańską Litwę nawracać.
Zaczął tedy pan Leon poszukiwać majątku, aż nareszcie, po długiém jeżdżeniu i szukaniu, zdecydował się na Lipów. Zaraz po nabyciu téj fortuny przysłano z Warszawy partyę robotników, w celu odrestaurowania i odświeżenia starego pałacu, uporządkowania i upiększenia parku.
Ku wielkiemu niezadowoleniu pani Anny, a zwłaszcza jéj mamy, zaszły w kraju wypadki, wobec których przezorność nie kazała porzucać murów Warszawy. Stan taki trwał blizko przez dwa lata. W tym czasie, pani baronowa mama przeniosła się do lepszego życia, pozostawiwszy zięciowi, zamiast sukcesyi, starszą swoją córkę, Franciszkę, która oprócz siostry nie miała już nikogo na świecie.
Pani Leonowa, wybierając się na wieś, postanowiła dom otworzyć, gości przyjmować i uszczęśliwić
Strona:Klemens Junosza - Obrazki szare.djvu/67
Ta strona została uwierzytelniona.
— 59 —