Nazywali go Michasiem. Nie było w tem nic nadzwyczajnego, gdyż tak nazywają wszystkich, którzy obchodzą uroczystość swych Imienin 29-go Września.
Był bardzo przystojny i bardzo niezamożny, ale bardziej niezamożny niż przystojny. Miał trochę sprytu i trochę garderoby, ale mniej garderoby, niż sprytu i pragnął mieć zawsze wiele pieniędzy i wrażeń, ale w każdym razie mniej wrażeń aniżeli pieniędzy.
Nosił kołnierzyki, w których można było zmieścić dwie szyje i kieszenie dość obszerne, na to, aby w nie włożyć dwa razy tyle gotówki ile posiadał. Chociaż, powiedziawszy między nami, dwa razy tyle gotówki ile miał Michaś można było pomieścić w przestrzeni nieskończenie małej, dla tej prostej przyczyny, że Michaś zupełnie nie posiadał gotówki, a wiadomo nam z matematyki, że zero pomnożone przez dwa, daje w iloczynie także zero.
Zachodzi teraz pytanie z czego Michaś żył? Bo że żył, o tem wiedziały dobrze wesołe kumoszki z Zapiecka, szewc, któremu się należało za dwie pary lakierków, restaurator przeklinający wynalazek kredytu i przystojna praczka utrzymująca głośno, że żadna przekupka na targu nie da wiązki marchwi na rachunek Michasiowych obietnic.
Wiedziano także o Michasiu w salonach, w których froterował posadzki podczas karnawałowych wieczorów, — w ogródkach, w których pił piwo i w cienistych alejach Saskiego ogrodu gdzie intrygował osoby zajmuiące podrzędniejsze stanowiska w świecie pedagogicznym, to jest niańki i bony.
Michaś był młodzieńcem dzielnym w całem znaczeniu tego wyrazu. Zdolnym był on do wzniosłych uczuć i do wypicia stante pede osiem kufli bawara, był marzycielem i jadał raki na Saskiej kępie, a chociaż nie miał jeszcze wąsów, jednak potrafił już zje-
Strona:Klemens Junosza - Omyłka.djvu/2
Ta strona została uwierzytelniona.