Strona:Klemens Junosza - Omyłka.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

Michaś wrócił do domu uszczęśliwiony, promieniejący, rozmarzony.... Nie mógł zasnąć, więc wyszedł na miasto odetchnąć świeżem powietrzem.
Usiadł na skwerze, patrzył na wyniosłe domy, wystawne sklepy, szybko migające latarnie powozów, przed oczami jego przesuwały się różne fantastyczne obrazy, aż wreszcie uderzyła go jakaś myśl nowa, tak, że zerwał się z ławki, uderzył w czoło i zawołał.
— Jakiż ja głupi!
Ileż to razy człowiek musi sobie powiedzieć podobny komplement.
I przed oczami Michasia żywo przemknął przelotny obrazek o ułudnej i nęcącej perspektywie, a w bogatych ramach. Widział się w myśli panem radcą, właścicielem pięknej posesji, człowiekiem ze stosunkami, członkiem resursy kupieckiej i innnych towarzystw uczonych; chciał mieć to wszystko — był przecież młodzieńcem pełnym nadziei, był pomocnikiem referenta!!!
Mógł mieć to wszystko... ale nie z Marynką. Myśl ta utkwiła mu w głowie, to też widywano go coraz rzadziej w oknie z firankami, a w jakiś czas później poczciwy emeryt mówił dużo o niewdzięczności ludzkiej, o łałszywości uczuć — posmutniał i zażywał tabakę z taką złością, że zdawało się, iż nos pęknie skutkiem przeładowania narkotycznem zielem.
Sąsiedzi zaznaczyli także, iż główka Marynki ukazywała się coraz rzadziej, kwiatki zaczęły nędznieć, a kanarek piórka najeżył i dziwnie jakoś osowiał.

· · · · · · · · · · · ·


II.

Był Michaś wieczorem w ogrodzie i myśląc o tak zwanych niebieskich migdałach zaciągał się papierosem, gdy w tem szelest dwóch mocno wykrochmalonych spódniczek zwrócił jego uwagę. Przechodziły dwie siostry jednakowo ubrane, podobne do siebie jak dwie krople wody, lub dwie świeżo z drzewa zerwane wisienki.
Michaś był oczarowany. Doznał dziwnego wrażenia, i zdawało mu się, że fatalność wiąże jego losy do tych czarujących istotek. Uczeni prawią coś o magnetyzmie i elektryczności, Michaś mówił później, że poznał jedno i drugie.
Zerwał się na równe nogi i podążył za niemi. Odtąd przestał zbijać bąki, a zaczął zbijać obcasy włócząc się jak cień nie