Strona:Klemens Junosza - Omyłka.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

Senatorówny!!!
I wlepił oczy w sufit, na którym ręka artysty z pomocą kartonu i pędzla wymalowała sfinksa. Michaś nie widział wcale tego sfinksa, tylko piękną senatorównę, teścia senatora protekcję, zaszczyty i przyszłość bogatą pełną dostatków i szczęścia.
— Senatorówna! mówił, i dla czegóżby nie! wszak jestem młody, przystojny, pełen nadziei, jestem pomocnikiem referenta!!!
Porwał za kapelusz i wybiegł na miasto.
Michaś miał wujaszka. Wujaszek ten jak wszyscy wujaszkowie na tym świecie, obdarzał siostrzeńca naukami moralnemi w dozie alopatycznej i gotowką w dozie homeopatycznej. Zwierzył się tedy Michaś wujaszkowi z tajemnic swego serca, i łatwo sobie wyobrazić można radość Michasia, gdy szanowny wujcio oświadczył, że zna osobiście pana senatora.
— Tylko zdaje mi się, mówił, że te córeczki nie są pierwszej młodości.
— Ależ wuju zapewniam cię, że młodsze od wiosny, świeższe od poranku.
— I nie powiem, żeby były tak piękne.
— Wuju nie bluźnij!
— Zresztą, to jest rzecz gustu, przyjdź jutro do ogrodu tam się spotkamy.


III.

Wszystko poszło wyśmienicie. Wujaszek z panem senatorem przypadkowo spotkał się w ogrodzie, a Michaś także niby przypadkiem przechodził tamtędy i skłonił się wujaszkowi, który mu dał znak aby się przybliżył.
— Przedstawiam panu senatorowi mego siostrzeńca, pan Michał *** młody urzędnik... już jest pomocnikiem referenta.
Michaś skłonił się bardzo nizko.
— Bardzo mi... hm... odrzekł pan senator kiwnąwszy głową na ukłon Michasia, bardzo mi... tego... ale powiedział to tak niezrozumiale, że ani wujaszek, ani Michaś nie dowiedzieli się co właściwie jest panu senatorowi, czy bardzo przyjemnie, czy ciepło, czy też obojętnie...
Rozpoczęła się rozmowa, przy której naturalnie wujaszek nie omieszkał nadmienić, że pełen nadziei młody człowiek pragnąłby wejść w bliższe stosunki z jaką zacną rodziną, której głowa stoi na wysokiem i zaszczytnem stanowisku, że piękna przyszłość czeka