ludzi pracy i zdolności i że on sam, to jest wujaszek, radby widzieć swego siostrzeńca u celu pięknych i poważnych marzeń, które pochwala i powodowany rodzicielską dla młodego człowieka życzliwością w zupełności podziela.
Pan senator wypogodził bardzo dokładnie wygolone oblicze; podzielał przekonania wujaszka, a odchodząc podał Michasiowi dwa palce, i rzekł:
— Zdaje mi się, że mieszkamy w jednym domu, bądź że przeto łaskaw szanowny panie Michale odwiedzić nas kiedy.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Michaś pracował jak wół.
Mydlik, benzina, millefleurs, woda kolońska, szuwaks, pomada, grzebienie i szczotki, leżały porozrzucane dokoła, a bohater nasz uwijał się wśród tego wszystkiego, jako wywabiacz plam i jako fryzyer.
Chciał wyglądać świetnie, bo dzień ów był dla niego tem, czem jest przesilenie w gorączce, lub ciągnienie 5-ej klassy loterji dla tego, który 75,000 rubli wygrywa. Miał pójść z pierwszą wizytą do pana senatora, widzieć panny senatorówny, zdobywać serce jednej z nich. Serce biło mu w piersi jak młotem kiedy dotykał dzwonka.
Otworzono mu bramy raju.
Pan senator przywitał go grzecznie, zapytał o zdrowie wujaszka i wprowadził do salonu, w którym były damy.
— Przedstawiam wam młodego człowieka, rzekł, pana Michała ***...., moja żona i córki...
Michaś skłonił się do samej ziemi, lecz kiedy podniósł głowę, zdumienie jego nie miało granic.
Gdzież się podziały owe śliczne brunetki z czarującem wejrzeniem? Na krzesłach siedziały dwie panny — ale okropne.
Wysokie, blade, zawiędłe o oliwkowej cerze i fizjonomjach dewotek.
Michaś osłupiał... a senator dziwnie jakoś był wesół i dowcipny.
— To starsza, mówił, Pelagja, urodziła się w roku... ale to do rzeczy nie należy, miała już kilkanaście świetnych partyi.
Gdyby nie oliwkowa cera panny Pelagji, dziewica ta byłaby się zarumieniła na wzmiankę o partji.
— A to, mówił dalej gospodarz, Izabelka młodsza, skończy-