swe odprawia, tu nareszcie, ze cmentarza wracając, wstępują rodzina, krewni i przyjaciele, aby nieboszczyka opłakać, cnoty i zasługi jego pochwalić i upić się za spokój jego duszy... Do wszystkich tych okoliczności, Mojsie Bas wybornie umie się stosować, gdy są chrzciny uśmiecha się radośnie; podczas stypy wzdycha i ma twarz posępną, a gdy wesele z muzyką we drzwi karczemne zawita, to jest taki ruchliwy, uśmiechnięty, wesoły, że wszystkim ochoty dodaje... Wówczas to tańczą mu pejsy na skroniach, cycełe przy kaftanie, czapka na głowie, każdy muskuł na twarzy... wówczas wesoły, dowcipny, ma pełno konceptów, któremi bezpłatnie na wszystkie strony szafuje...
I dziwić się, że taka „osoba“ ma powodzenie? A oprócz tego ileż jeszcze posiada zalet! On tu wytworzył kredyt, ożywił handel; on potrafi doradzić w potrzebie... on... na wołowej skórze nie spisze tego co Mojsie Bas umie i co może, a jednak zdaje się z pozoru, że on nic nie robi, że stoi tylko przy oknie i przyśpiewuje sobie: bim, bam, bum.
Taką jest resursa w Brzozówce i takim jej prezes i gospodarz... Przy sposobności powrócimy tu jeszcze, aby poznać komitet tej instytucyi i członków jej, wraz z rodzinami.