Strona:Klemens Junosza - Pan sędzia.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.
— 199 —

— Oryginalne masz pan poglądy — a przecież zdecydowałeś się żeby panna Kornelia poszła inną drogą, niż tą którą pierwotnie dla niej nakreśliłeś. Zdecydowałeś się pan, i mojem zdaniem, zrobiłeś bardzo, bardzo dobrze.
— Tak, tak, panie Szwarc, — wtrącił Komorowski, — przyjdzie czas że zmienisz zdanie, że cieszyć się będziesz z tego na co dziś narzekarz i podziękujesz sędziemu...
— Owszem podziękuję... co mówię podziękuję! wdzięczny jestem... ale zawsze wolałbym widzieć moją Kornelcię za mężem. Jakikolwiek mąż... zawszeć to mąż... jakikolwiek zięć... zawsze zięć... Kochany pan Komorowski nie ma córek, co mówię córek! dzieci nie ma, to też nie wyobraża sobie tego jak naprzykład ja...
Długo rozmawiali jeszcze na ten temat, a stare drzewa parkowe szumiały nad ich głowami.