Domek, w którym mieszkał sędzia położonym był na końcu jednej z bocznych uliczek miasta, wśród ogrodów i w blizkości parku. Murowany, pokryty czerwoną dachówką, z oknami dużemi, różnił się od wszystkich domów miasteczka, tak strukturą, jakoteż i powierzchownością. Od frontu, oddzielony od ulicy wysokiemi sztachetami, miał on niby duży ganek, niby werendę, oplecioną powojem; po za domkiem zaś był ogród, niezbyt wprawdzie rozległy, lecz umiejętnie założony i bardzo ładnie utrzymany. Znaleźć tam było można owoce i kwiaty — i pożądany cień podczas upału. Była w tym ogródku i altanka z białej brzeziny i ławeczki darniowe i wreszcie duże klomby z bzów tureckich i jaśminów. Na rabatkach rezeda i lewkonia rosły, gdzie niegdzie krzak róży dźwigał na sobie okazałe kwiaty — a pod parkanem czerwieniły się maliny.
Domek składał się z kilku dużych i widnych pokoi, umeblowanych bez zbytku, lecz porządnie, a nawet dostatnio.
Po jednej stronie był pokój sędziego i salonik, po drugiej zaś stołowy, oraz jeszcze dwa inne, które zajmowały córki sędziego i jego siostra.