Strona:Klemens Junosza - Pan sędzia.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.



V.

— Dalibóg, szanowny doktorze, zjednywasz sobie nadzwyczajny rozgłos — dziś już mówią o panu o dziesięć mil wokoło... co mówię o dziesięć! w Warszawie pana już znają! Wyleczenie naszego rabina da panu więcej praktyki niż sobie możesz wyobrazić, da panu niesłychaną, co mówię niesłychaną! da panu wściekłą praktykę!
— Przesada panie Szwarc, przesada! — odrzekł młody lekarz, zapalając cygaro.
— Co pan nazywasz przesadą, to jest szczera prawda, autentyczna prawda! Cóż pan chcesz? jesteś dopiero u nas kilka tygodni zaledwie — a już stary Zabłocki wyszedł z kursu, co mówię wyszedł z kursu! już jest mortus, sepultus, na wieki wieków amen! Pies się o niego nie spyta, co mówię pies! nikt się nie spyta o niego!
— W każdym razie, mam to przekonanie że mu podstępem i intrygami praktyki nie wydarłem — jestem z nim zawsze jak najlepiej.
— Przedziwna metoda! jak honor kocham przedziwna! Moja Kornelciu, co mówię Kornelciu! moja śliczna Kornelciu! nalej doktorowi kawy, tylko tak jak ty to umiesz, es-