Strona:Klemens Junosza - Panna Franciszka.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

dyni, albo wierzyciel niezapłacony przed wyjazdem, mógł mnie żałować.
— A w Polanowie, nikt?
— W Polanowie mniej jeszcze niż gdzieindziej. Widzę, że podczas mojej nieobecności wyrosła na bruku jakaś legenda.
— A pan jesteś jej bohaterem.
— Ciekawym bardzo ją usłyszyć.
— Otóż jesteśmy — odezwała się pani Janowa — proszę na górę. Obiad będzie w tej chwili.
Gdy już zasiedli do stołu, pani Kowalska z miną bardzo uroczystą zabrała się do dalszej indagacyi, ale spotkała nieprzewidziany opór, gdyż przeciwnik walczył jej własną bronią, ciągle mówił i formalnie nie dał jej przyjść do słowa.
Była to dla szanownej matrony okropna klęska i upokorzenie. Została przegadaną i przez kogo? przez jakiegoś młodzika! Z początku próbowała walczyć, przyjść do słowa wstępnym bojem, zmęczyć przeciwnika, ale pokazało się, że siły były nierówne...