Przyszedłszy na swój strych młodzieniec, padł na łoże
I zmięty rzucił frak, w izdebki szczupłéj kąt
I głowę w dłoniach skrył, i westchnął: Ach! mój Boże,
Kiedyż nareszcie ja, raz się wyniosę ztąd.
Wszak śni mi się co noc, wspaniały dom, liberja,
Lecz to niestety, ach! są pia desideria.
∗ ∗
∗ |
Dziewczyna roni łzy... w sypialni przed obrazem
I pieści drobny kwiat, wspomnienie słodkich chwil,
Ach! ona chciałaby, pójść z pięknym chłopcem razem,
Chociaż na świata skraj, choć o tysiące mil...
Idzie za rokiem rok — chłopiec się nie nawija,
Bo to niestety, ach! są desideria pia.
∗ ∗
∗ |
Kupczyk ważący pieprz, o smutnéj bladéj twarzy,
W Tivoli spędził noc, ściskając Frani dłoń,
W rachunkach myli się, o ideale marzy
I bujne loki blond, spadają mu na skroń,
Gdyby swój handel miał, byłażby birbanterja,
Lecz to niestety, ach! są pia desideria.
∗ ∗
∗ |
Biurowy suchy człek, zgarbiony nad stolikiem,
Liczy kolumny cyfr i widzi przyszłość swą
I marzy o tem jak zostanie naczelnikiem,
Widzi podwładnych rój... a wszyscy przed nim drżą,
Ale zawodzi się, i awans go omija,
Bo to niestety, ach! są desideria pia.
∗ ∗
∗ |
Pan majster dzielny człek, w bawaryi kufle suszy,
Towarzysz mówi mu, szczęść panie Boże szczęść
I trąbią oba wraz, a majster myśli w duszy,
Że go minie dziś, małżonki pulchna pięść,
Gdy wrócił w progi swe, wnet znikła junakierja,
Poznał niestety, ach! to była desideria.
∗ ∗
∗ |
Oh! pono ciężko żyć, na pięknym bożym świecie,
Nadzieja sobie z nas, najczęściéj stanowi żart,
Każdy prześlicznie śni, i marzy tak jak dziecię,
Ale ów złoty sen, podobno licha wart,
W marzeniach życie nam, okrutnie szybko mija
I człowiek trawi dnie, na desideria pia.