— Niestety, choć tak dawno już minął ów wieczór, stoi mi on jednak do téj pory w pamięci. Odprowadziwszy mnie do domu, odjechałeś nagle, niespodziewanie, nie pożegnawszy się nawet ze mną, i od téj pory...
— Co od téj pory?.. dokończ pani, proszę.
— Od téj pory moje słońce zaszło, nastała noc, noc czarna, długa, nieskończona... Pozwól pan, że ja ztąd odejdę; są wspomnienia, o których nie mogę mówić...
— Zostań pani, wysłuchaj, wysłuchaj do końca... Gdyśmy wrócili do domu, ojciec twój zawołał mnie do siebie, do swego pokoju i miał ze mną dość długą rozmowę. Każdy jego wyraz wbijał się w moje serce jak sztylet... Powiedział mi, że jestem jeszcze dzieciak, bez stanowiska, bez majątku, że w takiém położeniu, jak moje, nie jest rzeczą uczciwą wkradać się w serce młodéj dziewczynki i pozyskiwać jéj miłość... Odwołał się do mego honoru, do uczciwości, a mówił o tém tak spokojnie, zimno...
— Cóż pan odpowiedziałeś mu na to?
— Ja?!.. krew zakipiała we mnie, chciałem coś odpowiedziéć, lecz słowa więzły mi w gardle. Ukłoniłem się i wybiegłem jak szalony... w godzinę późniéj byłem już w domu. Z początku chciałem sobie życie odebrać, późniéj wylałem na głowę kubeł wody i zacząłem myśléć. Ja nie mam stanowiska! nie mam majątku, nie mogę być mężem i opiekunem téj, którą ukochałem! Nie! otóż ja was przekonam, że mogę, że zdobędę to wszystko siłą woli. Energia dziwna przebudziła się we mnie, mózg gorączkowo pracował. Napisałem do pani list z pożegnaniem, z prośbą, żebyś wierzyła mi i czekała, i... opuściłem kraj.
— Pan pisałeś do mnie?
— O, i nie raz; nie otrzymawszy odpowiedzi na pierwszy, wysłałem drugi, trzeci i dziesiąty; wszystkie jednak napróżno: żaden nie przyniósł mi tyle upragnionéj wieści, żaden nie wyżebrał słowa pociechy lub zachęty. Pisałem i do twego ojca, panno Anno, lecz on, widocznie jako rolnik i człowiek staréj daty, nie wierzył w przyszłość artysty i nie odpisywał mi także...
— Nie dochodziły mnie twe listy, panie Ksawery. W tydzień po twoim odjeździe wysłano mnie do ciotki na Wołyń, gdzie przepędziłam dwa lata... Kiedy powróciłam do domu, sądziłam, żeś już o mnie zupełnie zapomniał... Wów-
Strona:Klemens Junosza - Po latach.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.