ności, w których olśniewał słuchaczów pełnym całokształtem swojej mądrości...
Opowiadał mi o tem pewien rzeczoznawca, a wielki przyjaciel i wielbiciel Jacusia.
— Trzeba ci wiedzieć — mówił — że w pewnych chwilach człowiek ten przypomina mi orła, tak wysoko wznosi się umysłem, takie szerokie obejmuje horyzonty. W takich chwilach godzien jest podziwu. Mogę śmiało twierdzić, że on tchnął w nasze kółko ducha. Była nas gromadka ludzi spokojnych, obywateli lubiących żyć spokojnie i używać mizernych darów fortuny, ale było to ciało bez duszy, słowo honoru daję. On dopiero je ożywił, od chwili jego przybycia zbudziła się w nas świadomość, tak, że wiemy, czego chcemy i do czego dążymy; dzięki Jacusiowi zbudziła się w nas myśl, poczuliśmy w sobie siłę i przebudziliśmy ją z uśpienia. A jak on to delikatnie zrobił... Sądzisz, że prawił nam jakie perory? Nie, to nie jego metoda! On rzucał tylko bardzo dyskretnie słówka: „przepraszam“, „za pozwoleniem“, „dlaczego“, i... odrazu wywołał reformę.
— Ale w czem? — ośmieliłem się zapytać.
— W najważniejszych zasadniczych kwestjach. On pierwszy w naszem kółku wprowadził „menu“ motywowane! Rozumiesz, co to znaczy „motywowane menu“. Było to niedługo jakoś po jego przyjeździe i osiedleniu się w Warszawie. Poszukiwał on wówczas domu do nabycia, a w wolnych chwilach zasiadał do gry. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, z kim mamy do czynienia. Człowiek przyzwity, dobrze wychowany, miły w obejściu, dobry gracz, był pożądanym nabytkiem w towarzystwie, ale niczem wybitnem się nie odznaczał. Słusznie powiedziano, że okoliczności tworzą wielkich ludzi, przekonaliśmy się o tem. Projektowano obiad dla jednego bardzo zacnego członka naszego grona, który kupił majątek i opuszczał Warszawę. Obiad pożegnalny, składka po kilkanaście rubli od osoby. Oczywiście pragnęliśmy, żeby obiad był pomnikowy. Proponuję więc: ma być to, to, owo, dziesiąte, wnoszę zmiany, poprawki, nareszcie jest... Pytamy o zdanie Jacusia. Z całą skromnością powiada:
— Przepraszam, za pozwoleniem, widzę menu, ale gdzież motywy?
— Jakie motywy? — pytamy — do czego?
— Przepraszam — rzecze — motywy są konieczne. Jeżeli ma być taka zupa, należy zdać sobie sprawę, dlaczego mianowicie taka, a nie inna?
Strona:Klemens Junosza - Poczciwy Jacuś.djvu/8
Ta strona została uwierzytelniona.