Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/114

Ta strona została skorygowana.

ło przynajmniej wesoło, a tu, na wsi ciągła samotność. Do kościoła jeździ się tylko raz na tydzień, do miasta daleko zaledwie co dwa tygodnie można sobie na wycieczkę do przyjaciółek pozwolić, a w domu siostrzeńca wiejscy goście bywali rzadko.
Zresztą i sam ten siostrzeniec Boże odpuść! Cały tydzień w folwarku, lub w polu, ledwie wpadnie na obiad, zje i znowuż wychodzi, a wieczorem zamiast posiedzieć, porozmawiać z ciotką ucieka do swego pokoju, zamyka się, czyta co, lub robi rachunki i kładzie się spać, wcześnie, bo wstanie przededniem.
Ostatecznie i miłość rodzinna ma swoje granice, można się dla siostrzeńca poświęcić, można gospodarować dla niego, pilnować porządku, toczyć wojny ze służbą, można mu, gdyby tego potrzebował, dopomódz materyalnie, oddać mu połowę swego mienia — wszystko można: ale żeby dla miłości siostrzeńca skazać się na samotność i dożywotne przymusowe milczenie — to już przechodzi wątłe siły kobiety.
Po długim namyśle pani Petronela postanowiła rozwiązać swoje pęta jednem cięciem, niby węzeł gordyjski.
Oświadczyła siostrzeńcowi, że jest cierpiąca i że musi być blizko doktora, apteki, kościoła, stolarza i cmentarza, ponieważ nie