Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/145

Ta strona została skorygowana.




Mówią, że każdy człowiek ma do czegoś szczęście. To prawda, ja naprzykład mam osobliwe szczęście do... nieszczęścia.
W najwcześniejszem zaraniu życia, bo jeszcze w niemowlęctwie zostałem przez nieostrożną niańkę wyrzucony z kołyski i na skutek tego mam nos cokolwieczek krzywy. Później, jako mały urwis, w epoce tak zwanego przez pedagogów wychowania przedszkolnego, miałem nadzwyczajne szczęście do zdobywania guzów, siniaków, podrapań. Ktoby zliczył, ile razy poturbowali mnie towarzysze, kopnął koń, ugryzł pies, ile razy spadłem z drzewa, rozbiłem się na ślizgawce, ile razy wpadłem w rów pełen wody, rozdarłem ubranie na płocie.
Nie były to nieszczęścia wielkie, ale dotkliwe, tem bardziej, że pociągały za sobą opłakane skutki, matka moja bowiem w takich zdarzeniach gorliwe wykonywała radę