Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/161

Ta strona została skorygowana.

dem Marcelinki są bezinteresowne, i że nie opierają się na materyalnem wyrachowaniu.
— O, panie dobrodzieju, takie myśli dalekie były odemnie. Owszem ja nie pogardzam, ale...
— Wierzę ci, bo właściwie jakiego posagu mógłbyś się spodziewać po córce emeryta.
— Nawet nie myślałem o tem.
— Otóż powiedzieć ci muszę, młodzieńcze, że pozory niekiedy mylą. Córka emeryta ma po matce swej pięć tysięcy na doskonałej hypotece, zaś po mojej śmierci otrzyma jeszcze trzy, które ja sam złożyłem z drobiazgowych oszczędności. Razem tedy ośm. Gdyby małżeństwo przyszło do skutku musiała by być intercyza, a posag zostałby zahypotegowany na twoim majątku, na pierwszym numerze.
Ucieszyłem się z tej wiadomości, gdyż ośm tysięcy piechotą nie chodzi, można by tym pieniądzom nadać jakiś obrót, albo też zaokrąglić majątek — tylko to curriculum nieszczęśliwe, to curriculum.
— Jak ja się wezmę do tej roboty?
Jak opisze przebieg mego życia, a główna rzecz co mam opisywać. Młodość jak młodość, czasy szkolne, co w nich osobliwego, a potem przy gospodarstwie jeden dzień do drugiego podobny bliźniaczo, a wszystkie jednakowe, tyle tylko urozmaice-