Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/35

Ta strona została skorygowana.

szego dnia po przyjeździe do domu zapytywał się o państwa z Osin, przecież przed kilkoma dniami jeździł tam.. I jak jeździł! Nowymi końmi, odświeżoną bryczką, a jak był ubrany! Mordka niby nie uważał, ale widział doskonale, jaki to był surdut, z jak drogiego materyału, jaki krawat, rękawiczki, kapelusz!
Takie paradne stroje może nosić tylko człowiek, który ma zamiar starać się o pannę.
Co prawda panna z Osin, warta, żeby się o nią starać, żeby nawet w tym celu ponieść pewne koszta na garderobę, kapelusz i rękawiczki, gdyż w razie pomyślnego skutku, zwróciłby się wydatek z sowitym procentem.
Osiny ładny majątek, długi na nim nie ciążą, a gotówka podobno jest. Nawet na pewno jest, bo żydkowie o tem mówią, a skoro oni mówią, to nie bez zasady.
Chcąc się upewnić, że przypuszczenie jego jest trafne, Mordka delikatnie indagował pana Bolesława, ale ten odpowiadał niechętnie i nieszczerze, właśnie tak, jak potrzeba, aby Mordka mógł powiedzieć sobie w duchu, że ma słuszność i że się wcale nie myli.
— Pan dziedzic jedzie? pytał, gdy pan Bolesław miał siadać na bryczkę.