Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/85

Ta strona została skorygowana.

wypłatę robotnikom, kompletowanie inwentarza, na rozmaite drobiazgi.
Kulbacki, opuszczając posadę swoją w Rudawce, przepowiadał, że dziedzica nieraz dobrze głowa rozboli, w rzeczy samej sprawdziło się to proroctwo; pan Bolesław częstokroć, zwłaszcza gby był sam i nikt na niego nie patrzył, chwytał się za głowę obiema rękami.
Wyprawy do finansistów odbywały się dość często. W takich wypadkach Mordko Butterglanc wyjeżdżał z domu rano, przybywał do miasteczka koło południa, szedł na rynek i rozpoczynał «gadanie».
Była to czyność bardzo głośna i ożywiona, a przyjmowali w niej udział najwybitniejsi bogacze miasteczkowi. Gadanie trwało do wieczora i trzeba Mordce przyznać, że przez ten czas zrobił, co mógł, a że zrobił nie wiele, to już nie jego wina. Czasy są brzydkie, stagnacya, kupcy nie mają upodobania do produktów rolniczych.
Zrobiwszy co się dało, przygotowawszy tranzakcyę Mordko nie wracał do domu, lecz nocował w miasteczku i na drugi dzień oczekiwał pana Bolesława. Jakoż już koło siódmej rano spieniony kasztan dudnił kopytami po nierównym bruku miasteczka. Pan Bolesław w przeciągu kwadransa kończył dzieło tak pracowicie przygotowane przez