Strona:Klemens Junosza - Powtórne życie.pdf/9

Ta strona została skorygowana.


Powtórne życie.
OBRAZEK.
I.

Zazwyczaj cicho i spokojnie było w Rudawce. Cicho we dworze, w folwarku, a wieś była w takiem oddaleniu, że odgłosy kłótni wieśniaków nie dochodziły nigdy do uszu dziedzica.
Jużci nie bez tego żeby czasem Agata gospodyni nie wybuchnęła gniewem na dziewkę, a ekonom Kulbacki na fornala; nie bez tego żeby parobcy nie powadzili się niekiedy ze sobą, żeby pachciarz Mordka Butterglanz nie przeklinał głośno swych wrogów, z powodu że pastuch nie dba o krowy, ale tego rodzaju hałasy nie zwracały na siebie szczególnej uwagi, nie robiły wrażenia, gdyż są zwykłe, powszednie, jak szum wiatru, turkot kół młyńskich, warczenie młocarni w stodole, pianie kogutów o północy. Po za tymi krzykami, któreby raczej zwykłymi objawami życia, mową dnia nazwać należało, panowała słodka, niczem nie zamącona cisza i spokój.