Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/102

Ta strona została skorygowana.





Rozdział piąty i ostatni, w którym jest mowa o dziwnym sposobie przeskakiwania przeszkód.

Bardzo gwarno było w dworku pana Stanisława, częste przyjęcia, zjazd gości, wesołe zabawy, zbiorowe wycieczki do lasu, jednem słowem szereg przyjemności, urządzanych dla synów i córki, a głównie dla córki.
Pani Barbara, zajęta wciąż myślą, aby gościom nie zbywało na niczem, rozwijała ogromny zapas energji i ciągle na nogach, ciągle w ruchu, przebiegała z domu do kuchni, z kuchni do folwarku, to znów ukazywała się przy gościach, uważając na wszystko i na wszystkich, niezmordowana..
Pan Stanisław uśmiechał się pod wąsem, zamiary jego bowiem układały się dość pomyślnie. Młody człowiek upatrzony przez niego, przyjechał pierwszy raz z ojcem swoim i zrobił odrazu bardzo korzystne wrażenie, podobał się i pannie i matce.. Po tygodniu zjawił się znowuż, a następnie wizyty jego były coraz częstsze. Pana Stanisława odrazu