Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/104

Ta strona została skorygowana.

trzymać. Jest to miłe i wdzięczne zatrudnienie, a że najszlachetniejsze i najmilsze ze wszystkich, tego chyba nie potrzeba dowodzić...
— Mówisz, panie Juljanie jak z księgi, rzekł szlachcic, z czułością patrząc na swego gościa, szkoda tylko: że nie wszyscy młodzi mają takie przekonanie. Jakże ci się podoba ten siwek?
— Pyszny koń, bez zarzutu, rzekł młody człowiek; gdyby go pan dobrodziej miał kiedy na sprzedaż, proszę o pierwszeństwo.
— Znalazłby się może lepszy.. ten gniady naprzykład i ładniejszy, co?
— Wolę siwego...
— Toś znawca, kochany panie Juljanie! Masz dobre oko.. Ja również siwego wolę... A skoro podobał ci się, to może zechcesz sprobować jak chodzi.
— Owszem.
— Pojedziemy w pole.. Hej Janie! osiodłać gniadego i siwka.
Za chwilę konie były gotowe.. Młody człowiek zręcznie wskoczył na siodło i zaraz opanował rwącego się bieguna.. Pan Stanisław obserwował go z boku...
— Pyszny zięć będzie, mruczał pod wąsem, siedzi na siodle jak przymurowany.. Zimna krew, spokój, ręka pewna... Takich lubię.
Podczas dłuższej przejażdżki, zalety jeźdźca