Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

tam po siodle nic... aby koń dobry, to najpierwsza rzecz...
— Moi kochani odezwał się milczący dotąd Oleś, koń dobre stworzenie, jeździć na nim rzecz bardzo przyjemna. Ja sam bardzo lubię, chociaż trochę się boję — ale dla nas to na nic..
— Jakto na nic?! zawołał Stasiek, przecież bez konia gospodarz radyby sobie nie dał..
— My też nie gospodarze, tylko uczniowie.. Ot dziś byliśmy na ślizgawce, wróciliśmy, łyżwy za piec — i dobrze. Jeść im dawać nie trzeba. Zechcemy ślizgać się jutro — łyżwa z za pieca i już. A konia gdziebyś schował, co?
— To prawda.. ale podczas świąt i wakacyj można używać do woli.
— A właśnie ja słyszałem o takim koniu, co nic nie jada, stajni nie potrzebuje, a jeździć na nim można kiedy kto chce.
— Chyba żarty?!
— Jakim znów sposobem.. przyśniło ci się chyba!.
— Mówię wam wyraźnie, żem słyszał.. Opowiadał jeden pan, u moich rodziców, podczas wakacyj. I nie myślcie, że byle jaki pan. W Warszawie mieszka, za granicą bywa, cały świat zna. Ogromnie dużo widział i ma o czem mówić.