Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/23

Ta strona została skorygowana.

— Prawda, ale koń na kołach... owsa ani siana nie jada...
— Kto go widział?
— Ten pan, o którym mówiłem.
— Głupstwa plótł... ja nie wierzę-.. Chyba, żebym na własne oczy zobaczył...
— Może kiedy i zobaczysz...
Chłopców sen morzyć zaczął; łojowa świeca dogorywała w blaszanym lichtarzu, gospodyni zaczęła wołać, że marnowanie światła jest grzechem i, że na to Pan Bóg dał noc, aby ludzie spali.. po ciemku. Jakby potwierdzając zdanie szanownej wdowy, świeczka zaśkwierczała żałośnie, błysnęła kilka razy czerwonym płomieniem i zgasła, a ciemności napełniły ubogą stancję.
Chłopcy usnęli, marząc o tajemniczym koniu. — Jaś i Oleś widzieli go w sennych obrazach, jako fantastyczne zjawisko, coś w rodzaju siedmiomilowych butów, czarodziejskich skrzydeł, unoszących człowieka w dalekie światy, z niesłychaną szybkością; zdawało im się, że już dosiadają go, już pędzą, pędzą w przestrzeń, bez końca...
Stasiek miał sny przykre i niespokojne. Wiejskie pacholę, dziecię szaraczka, widziało w tajemniczym koniu zdradzieckiego potwora, który, niby wilk, czai się; skrada do stajni, aby skrzywdzić gniadą szkapę i siwą źrebicę i dwa źrebaki i te piękne konie, na których