Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

ciół i znajomych tego dnia u siebie, w domu. Więc, uważasz, jadę, o tobie myślę, w tem widzę jakiegoś kaduka, djabła, czy jakie licho na kółkach i konie mi się płoszą, o mało że się nieszczęście nie zrobiło, wpadam w wściekłość, biegnę i mam szczerą ochotę temu, panie, urwipołciowi kości połamać.. a tymczasem to.. ty! Niechże cię, kochany Olesiu! Zkąd przyszło ci do głowy, jeździć na jakimś cudaku? Co to jest? Do czego służy? Pozwól, że się temu przypatrzę.. Jak się nazywa ta.. maszyna.. czy jak tam.. Juścić chyba, chyba maszyna.
— Nazywa się welocyped trzykołowy..
— We-lo-cy-ped? No proszę, jakaś nazwa szczególna, czy djabelska.. Do czegoż to służy.. właściwie?
— Jak widzisz, do jazdy..
— I to jest twoja własność? Gdzieś to kupił, ile zapłaciłeś?
— To jest własność fabrykanta powozów. Zbudował on to na wzór welocypedów dziecinnych, dla wyprobowania, czy nie przyda się to do praktycznego użytku. Ciężki gmach i trzeba siły, żeby go poruszać.. Jeszcze z góry pół biedy, ale pod górę ciężko..
— A po piasku ani rusz, założę się o co chcesz. Głupstwo niemieckie! Wymyślone na to, aby od poczciwych ludzi grosze wyłudzać! Żebym ja miał władzę, tobym takich