Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/57

Ta strona została skorygowana.





Rozdział trzeci, z którego widać, że przewidywania doświadczonych ludzi nie zawsze sprawdzają się.

Pan Stanisław zaopatrzył dobrze swoją piwnicę i odjechał z miasta z lekkim bólem głowy, a zarazem i z przeświadczeniem, że co się stało dobrze się stało i, że wieśniak, gospodarz, powinien co pewien czas odświeżyć się w mieście tak samo, jak mieszkaniec miasta w lato wpaść chociaż na parę tygodni na wieś, aby się upoić świeżem powietrzem, zapachem kwiatów i oddechem balsamicznego lasu.
Dla zdrowia, dla rozmaitości, dla zmiany monotonnego trybu życia, jest to konieczne, nieuniknione, niezbędne.
Chrzciny jedynaczki odbyły się z wielką uroczystością i przepychem; sam akt odbył się w kościele parafjalnym, o dwie wiorsty odległym. Pani życzyła sobie, aby obyczajem arystokratycznym ochrzczono dziecię w mieszkaniu, lecz małżonek stanowczo się temu sprzeciwił.