Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

sławowa przyjęła spokojnie; z uśmiechem, pełnym pobłażliwości, pozwoliła mu mówić tak długo, jak chciał, narzekać, skarżyć się na losy, a kiedy już wykrzyczał wszystko, co miał na sercu, kiedy się zmęczył i zasapał, zaproponowała mu, czyby nie zechciał sprobować przepysznej wiśniówki, która się jej w tym roku wyjątkowo znakomicie udała...
Pomimo, że pan Stanisław nic na to zaproszenie nie odrzekł, pomimo, że nie przestał chodzić wielkiemi krokami po pokoju, co oznaczało wielki stan wzburzenia, wyszła na chwilę i niebawem powróciła z flaszką i ogromnym kryształowym kielichem..
Trudno było odpowiedzieć na to impertynencją, więc pan Stanisław kielich do dna wychylił, wąsy otarł i rzekł:
— Taką edukację kobiecą to rozumiem. Z pewnością ani jedna z tych panien, które ukończyły pensje w Londynie, podobnej nalewki nie zrobi — ani takich śliwek na rożenkach, ani takich konfitur, ani nic w tym rodzaju!
— Bezwątpienia, ale trzeba rozważyć wszelkie okoliczności..
Usiadła blizko niego i zaczęła mu tłómaczyć, że panna z takim majątkiem, jak ich córka, za byle kogo nie wyjdzie, ale zrobi partję, że, zrobiwszy partję, wejdzie w wyższe towarzystwo, że wszedłszy w wyższe towarzy-