— Złudzenie! duszko droga, złudzenie! W głowie przewrócą, po swojemu przerobią, nie poznasz, że to twoje dziecko..
— Jestem pewna, że mylisz się, mężu.
— Rzadko mi się to zdarza. Edukacji wysokiej nie posiadam, po parnasie nie biegam, siedmiołokciowych listów nie pisuję, ale widzę dobrze i mam takie psie oko, że dostrzegę to, czego niejeden uczony człowiek nie zobaczy — i powiadam ci, moja duszko, że nasze dziateczki urządzą nam kiedyś taką niespodziankę..
— Mężu!.
— Zobaczysz..
— Nie krzywdźże ich posądzeniami, w których nie ma nawet cienia prawdopodobieństwa..
— Przekonasz się..
— Przestań, proszę cię, bo słuchać tego nie mogę.
Pan Stanisław zawsze woli swej małżonki posłuszny, nie wszczynał już więcej rozmowy w tym draźliwym przedmiocie, przekonany był jednak, że prędzej czy później stanie się coś takiego, co będzie przekonywającym dowodem, że miał słuszność. Jakoż niedługo na to czekał. Przed wakacjami przyszedł list od syna.
„Kochani rodzice, — pisał młody człowiek — skończyłem nauki i przyjeżdżam na jakiś czas do domu. Spodziewam się, że za tydzień będę
Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/70
Ta strona została skorygowana.