Strona:Klemens Junosza - Przeszkoda.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

— I co wy na to powiadacie, Rochu?
— A no nic, dziwuję się.. ile żem jeszcze nie słyszał, żeby taka rzecz mogła być..
— Ja to słyszałem..
— Kiedy? gdzie?
— Na jarmarku, nasze żydki gadali.. Oni wiedzą, jeżdżą daleko, do samej Warszawy, po towary.. Różne rzeczy widują i taką widzieli.. Opowiadali.. ja trochę wierzyłem, trochę nie wierzyłem.. Dopiero teraz, kiedym zobaczył własnemi oczami, wiecie Rochu, przeszedł mi taki mróz po plecach, jak gdyby teraz była najstraszniejsza zima.
— A to dla czego?
— Dlaczego? Ja się boję.
— Boisz się — a cóż ci to przeszkadza?
— Z takiego interesu nigdy dobrego nic nie ma.
— Nie rozumiem do czego te słowa zmierzają.
— To jest nieczysta rzecz.
— Niby to tak.. Wiadomo, że nieczysta siła w tem siedzi, ale kto jest sprawiedliwy i w Boga wierzy, to djabeł do niego przystępu nie ma.
— Ja wiem, moi kochani, ja to dobrze wiem, tylko od każdej takiej rzeczy co jest dziwna, niepodobna do dawnego obyczaju i bardzo przemądrowana — ludziom krzywda jest.
— Niby jak?
— Wymyślili kolej żelazną — żeby zniszczyć żydowskich furmanów; wymyślili telegraf, żeby