Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

która dla ludzi genialnych jest najmniej odpowiednia i nieznośna. Będziesz pan podróżował, będziesz wyszukiwał ludzi zdolnych na agentów, rozrzucisz po całym kraju siatkę, w którą łowić się będą klienci dla naszego towarzystwa. Prawda, że to zatrudnienie prześliczne?
— Ponętne... tu istotnie będę mógł pokazać, co umiem.
Po kilku dniach w salach naszego biura przestał się rozlegać przeraźliwy skrzyp butów genialnego człowieka. Zostaliśmy jak dawniej i wszystko szło jak dawniej, regularnie, porządnie, jak w zegarku.
Człowiek energiczny, dopóki był w biurze, nie robił nic, podróżując w interesach instytucyi zaczął robić głupstwa. Pierwsze mu uszło, za drugie zrobiono mu wymówkę, za trzecie otrzymał delikatne consilium abeundi i na tem zakończył karyerę.
W kilka tygodni później spotkał go na ulicy wesoły szef wydziału nagłych śmierci.
— A, kochanego! — zawołał — szanownego koleżkę! Jakże tam?...
— Już waszym kolegą nie jestem.
— O! proszę, cóż to za wypadeczek?
— Nie poznali się na mnie.
— Tak... tak... ja przewidywałem... są to bowiem obskuranciki w dobrym gatuneczku... Żałuję mocno! Ale pan dobrodziej ślicznie wygląda! Buzia pełna, karczek rumiany jak wisienka, brzuszek wspaniały, wątróbki ze trzy funciki za wiele, więc...