Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/179

Ta strona została skorygowana.



S

Szanowny Czytelniku Dobrodzieju! Uzbrój się w cierpliwość i chodź... Pójdziemy aż na zapadłe Podlasie, pójdziemy tam przez piaski, wydmy i bagienka, przez wyboiste grobelki i mosty, które należy omijać.
Nie wiem co sobie ludzie do Podlasia upatrzyli i dlaczego odzywają się o niem z pewnego rodzaju przekąsem... Jest to tak dobry kąt, jak każdy inny, a może nawet od wielu innych lepszy.
Ziemia nie rodzi tam wprawdzie ananasów ani pomarańcz, nie rosną na niej palmy ani banany, ale za to żółto kwitnącej dziewanny jest dość, a wiadomo przecież, jaki to szacowny środek na myszy!
Zresztą nie jedna dziewanna tylko przedstawia bogactwo Flory i Pomony podlaskiej; jest tam albowiem wszelkiego zielska i badyli wbród: pokrzywy w najlepszych gatunkach, ostów olbrzymich, szaleju, czego tylko dusza zapragnie. Znajdzie się tam