stawiają na stół, bez wielkich fanaberyj i pańskich fumów. Nikt się nie wysadza nad stan, nie wystawia delikatesów i drogiego wina, nie stara się o znakomitego w swej sztuce kuchmistrza. Jaka doświadczona Maćkowa lub Michałowa sporządzi kolacyę, pani ciasta upiecze i własnej roboty konfitury na stół poda — a serdeczna, pełna prostoty i szczerości gościnność potrafi całe to przyjęcie tak uprzyjemnić i umilić, że gościowi się zdaje, iż jest w najbliższem kółku i otoczeniu rodzinnem.
Wartoby jeszcze dodać słów parę i o apetycie podlaskim, ale wyczerpujące przedstawienie tej kwestyi wymagałoby oddzielnego traktatu, o napisaniu którego zresztą myśli pewien Brillat-Savarin krajowy.
Musimy więc czekać, aż ów mąż znakomity studyum swoje ukończy, a tymczasem starajmy się nawiązać przerwany wątek opowiadania.
Goście zajęli miejsca podług upodobania. Panowie rozmawiali o szczegółach gry i o interesach, a panie zarzucały Adasia w dalszym ciągu gradem zapytań, dotyczących Warszawy.
Nie było to młodemu człowiekowi na rękę, gdyż wolałby rozmawiać wyłącznie z Ewunią, obok której siedział — lecz trzeba było poddać się nieuniknionej konieczności.
Pan Łukasz nie mógł się wydziwić, że zamiary ojca żadnego na Adasiu nie zrobiły wrażenia — postanowił też wybadać młodego człowieka i dowiedzieć się prawdy.
— Panie Adamie! — zawołał — panie Adamie! śliczna to jest rzecz i kawalerski obowiązek bawić
Strona:Klemens Junosza - Przy kominku.djvu/195
Ta strona została skorygowana.