Strona:Klemens Junosza - Przysięga pana Sylwestra.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
Klemens Junosza.
PRZYSIĘGA PANA SYLWESTRA.
OBRAZEK.

(Ciąg dalszy)

— Przecież jest tyle kwestyj. Z młodą kobietą trzeba było mówić o poezyi, sztuce, miłości.
— Być może, ale mi to na myśl nie przyszło. Teraz otworzyły mi się oczy, teraz widzę, ale w pierwszej chwili, na razie... Namyślałem się, i ogarniała mnie rozpacz, bo ostatecznie, skoro kazano mi bawić damę, to trzeba ją bawić, a kiedy dama życzy sobie rozmowy poważnej i pouczającej, to należy życzenie jej spełnić. Nareszcie wzrok mój padł na ciastka kremowe, leżące na tacy, i przez jakąś niewytłómaczoną assocyacyę dźwięków, przyszła mi na myśl... kremacya. Postanowiłem zacząć rozmowę o paleniu zwłok.
— Także temat!
— Nie zaprzeczy pan, że poważny, zajmował się nim świat uczony nie jednokrotnie.
— Jakże pan zacząłeś? Z jakiego punktu wyszedłeś? Czy wprost od kremu?
— Zacząłem porządnie, od początku; o sposobach grzebania lub niszczenia zwłok u różnych ludów; o grzebaniu, chowaniu w pieczarach, o rzucaniu szczątków ludzkich na pastwę sępów, o balsamowaniu ciał, o mumiach, o paleniu na stosach i tak stopniowo, przechodząc od wieku do wieku, od kraju do kraju, doprowadziłem ją aż do najnowszego (jeżeli wogóle może być na świecie co nowego), sposobu uprzątania szczątków ludzkich, mianowicie do kremacyi zwłok w specyalnie na ten cel urządzonych piecach. Dowodziłem, że rozkład organicznych resztek człowieka, doczesnej jego powłoki, już pozbawionej duszy, nie jest czem innem, tylko powolnem spaleniem się tych szczątków, piec kremacyjny wyręcza niejako naturę, to co ona dokonywa powoli, on działa szybko, na co ona potrzebuje lat, on robi w ciągu dwóch godzin.
— I zajmowała rozmowa panią Bertę?
— Zdawało mi się, że bardzo, albowiem kilkakrotnie poruszyła się na krześle, a oczy jej, te duże, czarne oczy zrobiły się ogromne, i patrzyły na mnie, jak mniemałem, z wielką uwagą i zajęciem. To właśnie stało się dla mnie bodźcem, zachętą do wszechstronnego przedstawienia kwestyi. Stałem się wymownym, opowiadałem jaka to może być pociecha dla żony opłakującej zga-