Strona:Klemens Junosza - Spekulacye pana Jana.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

skutkiem tego trzeba było pomyśléć o radykalnych zmianach w garderobie.
Piękna Stefcia, która niedawno jeszcze z takim zapałem pragnęła użyzniać potem swego czoła ukochaną ziemię pradziadów — pozbawiona téj ziemi, posmutniała i zaczęła grać rolę ofiary pokrzywdzonéj przez los, zapoznanéj przez ludzi.
Starała się téż za pomocą odpowiednich kosmetyków nadać swéj twarzyczce wyraz słodkiéj melancholii, ubierała się czarno, oraz w chwilach samotności albo czytała dział anonsów w gazecie, albo téż rozmyślała o tém, czém wobec wymagań postępowéj młodzieży, panna z gruntem, różni się od panny bez gruntu.
Sama pani tylko zachowywała się indyferentnie, upadek Pieprzykowa niewiele ją obchodził, boć jakże? panna z porządnego domu, późniéj żona zamożnego człowieka, wydawała całe życie pieniądze obojętnie, spokojnie, nie przypuszczając żeby ich kiedy zabrakło, ani téż nie zastanawiając się nad tém, zkąd się one biorą...
Nic téż dziwnego, że nie była w możności ocenienia szczytnych i wzniosłych poświęceń pana Jana, który od chwili sprzedaży Pieprzykowa, dla dobra rodziny, dla oszczędności, zamiast trzech szklanek herbaty rano, pijał tylko dwie i to bez cytryny, a zamiast złotówkowych cygar jak zwykle, dusił się kapustosami po trzy ruble setka...
Biedny człowiek! cierpiał w milczeniu i z pokorą poddał się losowi, który go tak ciężko, a zarazem tak niesłusznie ukarał i prześladował.
Jedyną ulgą w tych zmartwieniach był dla niego wist z licytacyą, ale okolica Pieprzykowa nie obfitowała w geniusze, prawdziwych graczów nie było, ci zaś którzy zasiadali z panem Janem do zielonego stolika, byli to po prostu fuszery, raki, których na bezrybiu za ryby uważano... liche opłatki, których używanie dało się tylko brakiem laku usprawiedliwić...
Cały rok monotonnego życia w Pieprzykowie, urozmaicony był tylko jedném wydarzeniem większéj doniosłości, a mianowicie wizytą pana Januarego, sąsiada, starego wygi i skąpca, który przybył prosić o rękę panny Stefanii dla swego syna Piotra.
Misya jednak ta nie uwieńczoną została pomyślnym skutkiem, gdyż panna Stefania oświadczyła, że jakkolwiek pan Piotr jest człowiekiem uczonym, młodym, przystojnym i zamożnym, jednak jako zbyt wiele dbający o swoje konie, krowy i gospodarstwo, nie potrafi się nastroić do kamertonu wymagań panny z porządnego domu i urozmaicić jéj życie w ten sposób, aby ono nie wyglądało jak życie, co jest zbyt pospolitém i nu-