damenta zakładano, nie widziała podobnego ożywienia i ruchu.
Przed nią stały karety, na schodach wysłanych dywanem, kwiaty i lampy, a w bramie Panewka, przyodziany w mundur, z krzyżem i medalami na piersiach....
Na górze zbierali się goście.... łysy Jacenty roznosił lody, i w kącie ocierał łzy ze wzruszenia rękawem, a tak mu serce z wielkiego szczęścia biło, że gdy odezwał się pan Rafał, to on kłaniał się i odpowiadał:
— Słucham wielmożnej pani radczyni dobrodziejki.
Pani Dulskiej zaś odpowiadał:
— Do usług pana radcy....
Salon zaczął się napełniać, pan Rafał robił honory domu; ubrany we frak świeżutki, w białym krawacie, z bukietem u boku, wyglądał jeszcze wcale dobrze.
Bolesław rozpromieniony rozmawiał na uboczu z Józefem, który się dzisiaj także jakoś ożywił i odmłodniał.
— Co tak ciągle na drzwi spoglądasz? spytał go Józef....
— Ztamtąd wyjdzie moje szczęście....
— Idą już, idą, szeptali goście i rzeczywiście dał się słyszeć szelest sukien, drzwi rozstworzyły się szeroko i ukazała się w nich najprzód pani Dulska w całej gloryi....
Ciężka, jasna, materyalna suknia otaczała jej postać, odsłaniając gors i pulchne romiona, na które spadały loki czarne jak heban.
Za nią wyszła Kazia, w białej, skromnej sukience, osłonięta welonem, w myrtowym wieńcu na pięknej, niby na wzór starożytnej kamei wyrzeźbionej, główce.
Narzeczeni zajęli miejsca obok swoich dam, a do Bolesława i Kazi zbliżył się stary proboszcz z Wólki, który umyślnie przyjechał, aby obie pary dozgonnym węzłem połączyć.
— Karety już czekają, zameldował Jacenty.
Bolesław z Kazią zbliżyli się do stryja i pani Dulskiej i uklękli przed nimi.
— Błogosławcie!
— Widzisz Kazieczku, rzekła dama, porywają nas, zabierają, unoszą, a my słabe niedoświadczone istoty — zdajemy się na wolę Bożą. Niech cię Bóg błogosławi moje dziecko i ciebie.
— l mnie, rzekł pan Rafal.
— I nas, dodała pani Dulska.
— Będziemy odtąd stanowili jedną rodzinę.
— Teraz, rzekł ktoś ze starszych gości, zwyczaj każe, żeby państwo młodzi dali sobie buzi, to ma być dobra wróżba....
— Bolek! rzekł pan Rafał, trącając synowca.
— A nie — stryj pierwej....
— Po co te ceremonie?
— Po starszemu.
— Po starszemu!
— Po starszemu, odezwał się ktoś z gości....
— Macie się certować, rzekła pani Dulska, to my, słabe kobiety, musimy wam dać przykład poświęcenia!
To mówiąc rzuciła się na szyję pana Rafała, potem ucałowała Bolka, Kazię i znów pana Rafała i wybuchnęła głośnym płaczem.
— Hic mulier! szepnął proboszcz, a Jacenty stojący we drzwiach rzekł do siebie:
— A to dzielna referentka wielmożna nasza pani radczyni...
Kilka kropel wody kolońskiej przywróciło spokój wzruszonej damie.
Zaczęto się wybierać do kościoła, a kiedy z przed bramy ruszyły karety, unosząc szczęśliwe pary i wesołych gości, Panewka rzekł do Jacentego:
— Żeby tak częściej bywało u nas wesele, to by człowiek w tym rozgardyasie trochę przynajmniej o swej markotności zapomniał...
— Nie codzień sessya, mój bracie, rzekł z powagą eks-woźny.