go miasta, tylko ze wsi... ja, prosty pachciarz.
Rzekłszy to, Szmul zatknął ręce za pas i z dumą spoglądał po całem zgromadzeniu. Czuł się nad wszelki wyraz szczęśliwym, że w takiem dużem mieście, na takim placu, przed takim gmachem, wobec takiego audytoryum, wyrzekł słowa, które zwróciły na niego uwagę.
Tryumfował.
Ale ów rudy żyd widocznie coś cierpiał do Szmula i zaraz zepsuł efekt jego przemówienia, odzywając się w te słowa:
— Niepotrzebnie, panie Szmulu, wyliczacie swoje tytuły i godności, żeście człowiek nieuczony, prosty wieśniak i pachciarz; uwaga, którą zrobiliście nam, świadczy o waszej nieuczoności, prostactwie i o pachciarskiem rozumieniu rzeczy lepiej, niż najlepszy paszport.
— No, no, co chcecie? Do czego wasza mowa prowadzi?...
— Zaraz wam powiem: pachciarz, gdy zobaczy cielę, to wie napewno, że z cielęcia może być cielęcina... a gdy patrzy na mleko. to już miarkuje, że z mleka da się zro-
Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/88
Ta strona została skorygowana.