bić ser; pachciarz, gdy dostanie do ręki dwadzieścia dziesiątek, to zamyka się w stancyi z żoną, zaczynają oboje rachować i po obrachunku widzą, że mają rubla!
Ogólny wybuch śmiechu był odpowiedzią na te słowa.
Szmul zaczerwienił się i mruknął jakieś przekleństwo.
— Cicho, pozwólcie, dajcie skończyć! — wołał rudy. — Podług pachciarskiego myślenia, to interes, o którym niedużo jeszcze wiadomo, nie jest interes; nie jest cielęcina, dlatego, że cielę jeszcze nie leży na furze; a podług naszego myślenia, to właśnie jest interes! My widzimy, że się ktoś koło tego kręci, my wiemy, że ten ktoś nie ma zwyczaju kręcić się koło niekorzystnej sprawy... to dla nas prostaków — mówił dalej z ironią, — dla ludzi, nie mających takiego rozumu, jak nasi kochani pachciarze, dość, abyśmy się także zaczęli kręcić, abyśmy dowiedzieli się o tem, co jeszcze nie jest wiadomo, wyszukali to, co ukryte, i żebyśmy zrobili dobry geszeft, skoro jest do zrobienia. Czy tak?
— Tak, tak! — zawołali jednozgodnie wszyscy, oprócz Szmula, który machinalnie zaka-
Strona:Klemens Junosza - Suma na Kocimbrodzie.djvu/89
Ta strona została skorygowana.