jest kapitalistą i prowadzi interesa czysto finansowe. Posłuchał rady Judki, puścił w ruch pieniądze. Ma jeszcze trochę drzewa w zapasie, ale zresztą prawie całe swoje przedsiębierstwo leśne skapitalizował.
Teraz Mosiek nie chodzi po świecie, ale za to chodzą jego pieniądze — i jak one chodzą, jak ślicznie chodzą!
Idzie, naprzykład na spacer jeden rubel, idzie na tydzień, wraca i przynosi dziesiątkę; idzie dwadzieścia rubli, przynosi dwadzieścia dziesiątek; sto to sto — a przecież Mosiek ma takich wędrujących rubli z górą trzysta.
Jaki ładny ruch i jaki piękny obrót, jak to się szybko i ślicznie przerzuca, mięsza, niby we młynie. Ruble i tygodnie, a z tego się sypią dziesiątki; te znów gromadzi się w worku i stąd powstają ruble, gotowe znów w świat frunąć i zyski przynosić — a jaka przytem przyjemna i nie ordynaryjna robota. Siedzieć w stancyi spokojnie, mieć kajet, zapisywać w nim daty i cyfry — od czasu do czasu na rynek wyjść, z żydkami pogawędzić, informacye o interesach pozbierać.
Nie trudna rzecz — a zajmująca i miła.
Czasem klient przyjdzie, to się z nim pogawędzi, coś nowego usłyszy, czegoś się dowie. Z klientami, żądającymi pożyczki, rozmowa dobra; bo taki
Strona:Klemens Junosza - Synowie pana Marcina.djvu/180
Ta strona została skorygowana.