Strona:Klemens Junosza - Synowie pana Marcina.djvu/181

Ta strona została skorygowana.

człowiek nie kłamie; powie on o swoim sąsiedzie wszystko co wie, czasem więcej, aniżeli wie, gdyż mniema, że w ten sposób utoruje sobie drogę do serca kapitalisty i pozyska jego zaufanie.
Brylantowy interes; trzeba do niego mieć trochę głowy, dobre oko, dobre ucho i trochę pieniędzy; trzeba się też znać i na fantach, gdyż nie każdemu można wierzyć na kawałek papieru.
Mosiek nowe swoje zatrudnienie polubił i z tego się też pysznił, że posiadał wspólnika i faktora. Dwie te godności piastował właśnie Judka. Należało mu się to słusznie za dobrą radę, za mądre słowo, za odprowadzenie upartej myśli Mośka od sklepu.
Jako wspólnik, Judka był bardzo mały wspólnik, zaledwie dwadzieścia pięć rubli do geszeftu włożył, ale jako faktor, Judka był wielki faktor. Posiadał nogi długie i cienkie, prawdziwie bocianie nogi; biegał też znakomicie po błotnistych ulicach i dróżkach, język miał ruchliwy i taki do mówienia wprawny, jak u najznakomitszej przekupki, oczy bystre jak u kota, słuch zajęczy.
W razie potrzeby umiał on rzucić się w najbardziej zwarty tłum ludzi na jarmarku, wpaść w morze fur, zanurzyć się w niem, jak rekin, i znaleźć tego, kto był w danym razie potrzebny.
Gdy szło o zebranie o kim wiadomości, o zba-