Strona:Klemens Junosza - Synowie pana Marcina.djvu/190

Ta strona została skorygowana.

dużo myślę; ciągle myślę, kombinuję, moja głowa pełna jest projektów...
— Wierzę, ale zapominacie, że w interesie przez was prowadzonym, oprócz waszej głowy jest jeszcze druga, która też kombinuje, ale w inny sposób niż wasza...
— Macie na myśli Judkę?
— Rzekłeś, Mojsie...
— To jest mądry człowiek i złoty człowiek, on się zna!
— I temu nie przeczę; lecz jest mądry dla siebie, złoty dla swej żony i dzieci, a że się zna... no, to wiadoma rzecz, każdy zna się na tem, co mu korzyść przynosi...
— On jest mój wspólnik, więc co dobre dla niego, to i dla mnie złem być nie może...
— Takby się zdawało, ale pomyśl w jakim stosunku on ma współkę z tobą. Gdy jest zysk, ty bierzesz znaczną część, on zaś tylko odrobinkę, ale odwróć kota ogonem i przypuść, że będzie strata...
— Ja nie chcę straty!
— I ja też jej nie pragnę, ale przypuszczenie można robić. Otóż jeżeli będzie strata, to ciebie ona dotknie w znacznej części, jego zaś tylko odrobinkę... Zdaje się, że chociaż mamy w tej chwili śliczną pogodę, jednak dzień nie jest tak jasny jak to, co ja tobie powiedziałem... Ja Judkę znam, to